PIEGA

PIEGA

PIEGA

Piega to jeden z najsłynniejszych szwajcarskich producentów zestawów głośnikowych. Firma została założona w 1986 roku przez Leo Greinera i Kurta Scheucha. Początkowo była to typowo hobbystyczna, garażowa manufaktura. Kurt skupił się na opracowywaniu pionierskich przetworników, natomiast Leo wziął na siebie sprawy związane z wzornictwem oraz finansami spółki. Wkrótce znakiem rozpoznawczym Piegi stały się opracowane od podstaw głośniki wstęgowe, z których Szwajcarzy są bardzo, bardzo dumni. W najtańszych modelach przetworniki zbudowane w tej technologii odtwarzają wysokie tony, ale w kolumnach z górnej półki wykorzystuje się także większe, wstęgowe panele średniotonowe. A ponieważ konstruktorzy pozwalają im grać także do tyłu, w rezultacie otrzymujemy wyjątkowe zestawy przypominające panele elektrostatyczne, wspomagane przetwornikami dynamicznymi tylko w zakresie niskich częstotliwości. Flagowe konstrukcje Piegi to kwintesencja hi-endu, pokaz możliwości technicznych i audiofilski przepych ukryty pod płaszczykiem awangardowego, ale wciąż minimalistycznego dizajnu. Jakiś czas temu w firmie zaszły poważne zmiany. Do głosu doszło bowiem młodsze pokolenie, które wykorzystało doświadczenie swoich ojców, ale wprowadziło własne porządki i wpuściło do fabryki położonej nad Jeziorem Zuryskim sporo świeżego powietrza. Od dwóch lat przedsiębiorstwem zarządzają Manuel Greiner, Alexander Greiner i Thomas Müller. Piega pozostaje producentem wysokiej klasy zestawów głośnikowych, ale nie chce być już postrzegana jako firma kierująca swoje wyroby do wąskiego, zamkniętego grona odbiorców. Jej produkty są eksportowane do ponad 40 krajów na całym świecie, a dzięki tańszym seriom Classic, TMicro i Premium mają szansę trafić w ręce audiofilów, którzy wcześniej nawet nie rozważali kupna kolumn tej marki.

Piega TMicro 60 AMT

Wygląd i funkcjonalność

Ponieważ niniejszy artykuł jest pierwszym występem Piegi w naszym dziale testów, postanowiłem przede wszystkim nadrobić zaległości i dowiedzieć się więcej na temat szwajcarskiej manufaktury. Przejrzałem jej stronę internetową, ściągnąłem katalogi i zdjęcia obrazujące proces projektowania i produkcji głośników, z naciskiem na te najdroższe i najbardziej zaawansowane. Nic jednak nie zrobiło na mnie takiego wrażenia, jak dokument przygotowany dla dystrybutorów i dealerów Piegi, a także grafików odpowiedzialnych za przygotowanie różnego rodzaju materiałów reklamowych w różnych krajach. Zwykle jest to coś w rodzaju ulotki zawierającej podstawowe informacje o parametrach i sposobach użycia firmowych znaków towarowych, linki do plików, które można wykorzystać w celach reklamowych lub podczas przygotowywania pomieszczeń na wystawach, a także generalne wskazówki na temat prezentowania konkretnych produktów w takim czy innym otoczeniu. Tym razem to nie była ulotka, ale gruba na 48 stron książka. Można w niej znaleźć dosłownie wszystko. Wyciąg z historii i filozofii Piegi, opisy poszczególnych serii z podziałem na grupy docelowe, oraz wskazówki i szablony dla osób obsługujących profile w mediach społecznościowych. Nie wspominając już o logach, czcionkach i kolorach, którym poświęcono aż siedem stron. Aż strach robić własne zdjęcia, bo jeszcze człowiek złamie którąś z ważnych zasad dotyczących prawidłowego oświetlenia... Żarty żartami, ale łatwo sobie wyobrazić jak będą wyglądały kolumny wyprodukowane przez firmę przywiązującą tak wielką wagę do najmniejszych drobiazgów.

 

Szwajcarski sprzęt audio kojarzy mi się z wyrafinowanymi projektami, wysokiej jakości materiałami, nieprawdopodobną dbałością o szczegóły i, niestety, koszmarnie wysokimi cenami. Mieszkańcy tego specyficznego, górzystego państwa nie mają w zwyczaju oszczędzać na każdej jednej rzeczy, dlatego jeśli już się za coś biorą, mierzą wysoko i wyceniają swoją pracę adekwatnie do osiągniętego efektu. Lubią też korzystać z lokalnych surowców i usług krajowych dostawców, a to jeszcze bardziej podnosi koszt produkcji, bo Szwajcaria uchodzi za jeden z najdroższych krajów na świecie. W Zurychu za małą kawę trzeba zapłacić około 17-18 zł. Jakby ktoś chciał protestować albo zwyczajnie skubańców najechać, nie będzie miał łatwo. Po pierwsze, niemal w każdym szwajcarskim domu jest broń. Każdy mężczyzna musi odbyć służbę wojskową, po której nie dość, że zachowuje broń, to jeszcze co roku musi wziąć udział w kursie strzeleckim. Po drugie, w Szwajcarii znajduje się około trzysta tysięcy bunkrów, które mogą pomieścić dziewięć milionów ludzi. Zmieszczą się w nich wszyscy mieszkańcy, ich goście, zwierzęta i ogrodowe krasnale. Jest to podyktowane przepisami, zgodnie z którymi każdy obywatel musi mieć dostęp do schronienia w swoim budynku lub jego bezpośredniej bliskości. Nikogo nie dziwi również to, że nowe domy na alpejskich zboczach są stawiane za pomocą helikopterów, a do niektórych posiadłości dojeżdża się kolejką linową. Poszukiwacze budżetowego sprzętu audio mogą więc od razu odpuścić sobie każde jedno urządzenie wyprodukowane w Szwajcarii. Co innego melomani, którzy cenią sobie wysoką jakość brzmienia, a przy okazji lubią otaczać się luksusowymi przedmiotami. Do nich bezkompromisowe podejście Helwetów trafi natychmiast.